Właśnie wracamy z przedszkola. Patrzymy – po mokrym chodniku przed naszym domem skacze żabka. Kucamy i przyglądamy się zgrabnemu zwierzątku.

Nadbiega dziewczynka, co mieszka niedaleko, podnosi kamień, rzuca w żabkę. Na szczęście nie trafia.

– Babciu! Babuleńko! – krzyczymy.

Dziewczynka spłoszona ucieka.

Odnosimy żabkę na trawnik i szybko idziemy do domu. Tam jedno przez drugie opowiadamy o wydarzeniu. Babcia głaszcze nas po głowach, a potem ze swojej „słodkiej szuflady” wyciąga po okazałym pasiastym lizaku.

Wieczorem, kiedy już leżymy w łóżkach, Złota Babuleńka siada obok i zaczyna opowiadać –

O małym serduszku


W pewnym małym miasteczku mieszkała sobie mała Dziewczynka, co miała małe, maleńkie serduszko.

W tym serduszku nie mieściła się wcale jej mamusia ani tatuś, ani młodszy braciszek, ani pies Asik. Nie mieściły się tam także jej trzy lalki: Petronela, Kasia i Alicja ani miś Bartek o brązowym, puchatym futerku, który przez to, że nie miał miejsca w sercu Dziewczynki, był misiem bardzo, bardzo smutnym.

W tym zupełnie malutkim serduszku nie mieściła się nawet szara myszka, co sobie wyskrobała norkę w kącie ganku, ani motyl, który wleciał kiedyś do pokoju i usiadł na szybie wachlując barwnymi skrzydełkami, ani gwiazdka, która prawie każdej nocy mrugała do Dziewczynki prosto z nieba, a była nie większa niż złocista pszczoła.

Minęło wiele lat. Z małego miasteczka powstało duże miasto. Dziewczynka urosła, była już młodą panną, a potem dorosłą kobietą. I tylko jej serce dalej było maleńkie.

Biedne małe serduszko.