Początek wiosny 96

W niedzielę palmową ponownie sypnęło śniegiem. Świątecznie odnowiło obficie wcześniej opadły, ale już nieco przyszarzały, który wcale nie zdążył się roztopić. Bieluteńko na ziemi, na drzewach, na lodzie stawu. Nawet niebo jest pięknie białe. Nie wierzycie? Słowo daję. Nie szarawe, nie jasnobłękitne – po prostu białe.

Bezpańskie psy, co błąkają się po nałęczowskim parku – te białe nie są. Brudnopłowe, brudnoczarne, brudnopopielate – rozmaite. Wiewiórki też nie. Wciąż rude – chyżo, chyżo po gałęziach.

A ludzie? Biali zaledwie jako rasa, a tak to różnokolorowi. Łażące mniejsze i większe barwne plamy na tle świeżo opadłego śniegu.