O CHOCHLIKU BASAŁYKU
Basałyk był chochlikiem wesołym. Bardzo lubił różne gry i zabawy i bardzo lubił dzieci. Spędzał z nimi dość dużo czasu. Na placu zabaw kopał z chłopakami piłkę i wspinał się po drabinkach. Potrafił wejść na sama górę i zejść po drugiej stronie szybciej niż Leszek z pierwszej klasy. Umiał lepiej niż Basia wystukać z wiaderka babkę. Z Ania i Irenką skakał zgrabnie przez skakankę. Chętnie też grał w dwa ognie, bawił się w chowanego i jeździł z Jankiem na rowerze. A odkąd Janek się przewrócił i zdarł kolano, Basałyk postanowił pilnować, żeby dzieciom nie przydarzyło się nic złego. Na przykład — Leszek już, już miał spaść z drabinki, a Basałyk łaps go za włosy, przytrzymał. Albo Basia podrzuciła kiedyś do góry piasek i gdyby chochlik nie osłonił jej oczu, byłoby naprawdę dużo krzyku i płaczu.
Oczywiście nieraz Basałyk trochę psocił. Bo co to byłby za chochlik, który zupełnie nie psocił. Czasem więc zaplątywał Irence skakankę, chował Basi łopatkę, kopał Leszkowi piłkę w lewo zamiast w prawo i takie tam inne drobne psotki.
Równie chętnie Basałyk bawił się z dziećmi w domu. Dostawiał klocki, kiedy budowały wieże. Przesuwał pionki, jeżeli grały w chińczyka. Albo karmił okruszkami z kolacji lalki Haneczki.
Najbardziej jednak lubił, gdy mama siadała i dzieciom, ułożonym już do snu, czytała bajki.
Nie wszystko w tych bajkach Basałykowi się podobało. Nie podobało mu się, gdy ropucha chciała zmusić do małżeństwa ze swoim synem Calineczkę. Ani kiedy smok porwał królewnę i pozabijał rycerzy. A gdy w pewnej bajce źli bracia wygonili najmłodszego braciszka z domu, postanowił, że następnym razem wejdzie do bajki i zrobi tam porządek. Nie pozwoli, żeby komuś działa się krzywda.
Kolejnego wieczoru mama zaczęła czytać bajkę o Czerwonym Kapturku. Basałyk wślizgnął się do bajki i razem z Czerwonym Kapturkiem poszedł lasem do chorej babci.
Spotkali wilka. Gdy wilk zaczął się chytrze dopytywać, gdzie babcia mieszka, bo miał ochotę schrupać najpierw babcię, a dopiero na deser wnuczkę, Basałyk, który zdążył zerknąć na drugą stronę książeczki, szepnął cło Czerwonego Kapturka:
— To bardzo zły wilk, może babcię zjeść. Wskaż mu jakąś inną drogę.
Dziewczynka posłuchała chochlika. Dzięki temu wilk nie trafił do domku babci. Natomiast bezpiecznie dotarła tam wnuczka z koszyczkiem pełnym smakołyków. Odbył się miły podwieczorek. Był na nim także pan leśniczy, który właśnie przyszedł z wizytą, a potem, po podwieczorku, odprowadził dziewczynkę do domu.
Basałyk wyskoczył z bajki i natknął się na pana w staromodnym stroju i w peruce. Był to francuski pisarz Charles Perrault (czytaj: Szarl Perro), autor bajki o Czerwonym Kapturku.
— Co zrobiłeś, łobuzie! — krzyknął do chochlika pan Perrault. — Dlaczego zepsułeś moją bajkę?
— Zepsułem? — zdziwił się Basałyk. — Ja ją przecież naprawiłem. Czuł się bardzo, ale to bardzo szczęśliwy.