ZACISZE
Wczołgała się w gąszcz, przywarowała. Górą ciągnie wielki wiatr. Tutaj natomiast jest zacisznie, wręcz błogo. Dobrze jest poczuć, uświadomić sobie, że w ogóle istnieje miejsce, gdzie można swobodnie oddychać, gdzie gwałtowny podmuch wiatru nie próbuje rozsadzić płuc.
Przez chwilę odpoczywa. Potem obraca się na wznak. Łodygi, gdzieś tam na samej górze szarpane wiatrem, tu wydają się nieruchome. Dotyka jednej z nich i wyczuwa lekkie drżenie. Więc jednak… Właściwie łodyga nie tylko drga, wydaje też dźwięk – cichy, przeciągły. Inne podobnie. Razem tworzą chór ledwo słyszalny wśród porywów wiatru.
Podłoże jest miękkie. Trochę wilgotne, ciepłe. Jest przytulnie, bezpiecznie i gdyby nie głód… Widocznie jednak zmęczenie jest silniejsze niż głód, bo nagle zapada w sen.
Kiedy się budzi, ma wrażenie, że dopiero co zasnęła. Taki sam wiatr. To samo blade, zielonkawe światło. Ten sam przytulny gąszcz – ciepły, wilgotny. Tylko głód… Nie, nie jest już głodna. Ani spragniona. Nie czuje też zmęczenia. Zaraz wstanie, rozejrzy się, co to za dziwne miejsce.
Chce podnieść rękę, obetrzeć wilgotną twarz – ręka pozostaje nieruchoma. Zdziwiona próbuje ruszyć nogą – nie udaje się. A głowa? I głowy nie może podnieść. Gdyby tak wygiąć w łuk całe ciało – niestety… Dlaczego? Co się dzieje? Przecież jest wypoczęta. Ponawia próbę – bezskutecznie. Mobilizuje wszystkie siły, aby unieść choć prawą dłoń. Boli! To nic. Musi, musi ją podnieść. Wolniutko. Po odrobinie. Ból narasta i – jakby pękły napięte nerwy.
Oderwaną od podłoża dłoń udaje się jej dostrzec kątem oka. Przerażenie! Z dłoni zwisają urwane szarożółte korzonki. Są dwie możliwości. Albo to jej ciało zakorzenia się w podłożu. Albo podłoże zakorzenia się w niej. Natychmiast trzeba się oderwać. Najpierw rękę. Chociaż do łokcia. Udaje się! Iskra radosnej nadziei rozbłyska we wnętrzu. Po tym bolesnym wysiłku potrzebuje chwili odpoczynku.
Gdy znowu otwiera oczy, dostrzega, że oderwana wcześniej dłoń zaczęła więdnąć. Stopniowo kurczy się, zamiera, w końcu jest już tylko uschniętym kikutem.
Jej krzyk grozy zagłusza wyjący wiatr.