Wspomnienie
Słońce konało z wolna.
Tuż nad lasu smugą
Błyszczało jego wielkie
Krągłe, krwawe oko — aż zgasło.
Ale jeszcze widać było długo
Tam na kopule nieba
Po stronie zachodu zorzę —
Która rozlana szeroko, szeroko,
Lśniła różem, fioletem,
Ciepłą barwą miodu,
Aż wreszcie wystrzeliła jasno
Bladym złotem,
Jakby słońce ku ziemi,
Pod koniec pochodu,
Przesłało tęskny uśmiech
Ostatnią pieszczotę.