Jesteśmy ze Złotą Babuleńką w parku na spacerze. A tu – na alejce ogromny, łaciaty, czarno-biały kot. Biegniemy, a on myk na drzewo i zerka z gałęzi – niedostępny.
Po chwili przysiadamy na ławce i wtedy Złota Babuleńka opowiada, co wydarzyło się kiedyś, dawno,
Na wielkim drzewie
Kiedy byłam taka mała jak wy, mieszkałam w domu, koło którego rosło ogromne drzewo. Najcieńszymi gałązkami sięgało ono aż do mojego okna.
Na tym drzewie, wiosną, dwa małe ptaszki uwiły sobie gniazdko. Długo nad nim pracowały. Przynosiły cierpliwie w dziobkach trawki i piórka, aż w końcu było gotowe.
Wtedy mama-ptaszek zniosła w gniazdku pięć małych, nakrapianych jajeczek. Ptaszki zaczęły je ogrzewać. Siedziały na nich cierpliwie. Kiedy jeden z nich odlatywał, żeby znaleźć pokarm, zaraz siadał drugi. Nie opuszczały jajeczek ani na chwilę. Toteż pewnego dnia z jajeczek wykluły się maleńkie, nagie pisklaki o dużych, łakomych dziobkach. Ojciec i matka piskląt zaczęli się uwijać przynosić im jedzenie – zapewne jakieś muszki albo nasionka. Pięć malutkich, ciągle głodnych ptaszków, niecierpliwie czekało na pożywienie. Widziałam to wszystko doskonale, bo mój tatuś pożyczył mi lornetkę. Codziennie obserwowałam przez nią, co się dzieje w gnieździe.
Pisklaki obrastały puchem. Teraz były już bardzo ładne i wciąż jednakowo głodne. Podziwiałam dorosłe ptaszki, jak się uwijały nosząc jedzenie dzieciom.
Pewnego rana usłyszałam przerażony szczebiot piskląt. Podbiegłam do okna. To, co tam zobaczyłam, wstrząsnęło mną. Nasz ulubiony kot Mrukot siedział na gałęzi i łapą próbował dosięgnąć gniazda. Krzyknęłam i rzuciłam w kota zdjętym z nogi ciapem. Uciekł. Pisklęta były uratowane.
Od tej pory nie mogłam na Mrukota patrzyć. Nieraz przychodził i ocierał się przymilnie o moją nogę, a ja przeganiałam go: „Idź sobie!” Nie chciałam go nawet pogłaskać.
Dopiero dużo później zrozumiałam, jak go krzywdzę. Mój tatuś wytłumaczył mi, że koty to drapieżniki i ich naturalnym pokarmem są małe zwierzęta. Przecież koty tępią z pożytkiem dla człowieka myszy i szczury, które w przeciwnym wypadku bardzo by się rozmnożyły i wyrządziły wiele szkód. Tylko z rzadka ofiarą kotów padają małe ptaszki.