OLABOGA!
Oblubienica, oblubieniec — odświętnie odstrychnięci. Ona omotana, osnuta obłoczkiem organdyny, oczęta ożywione — olśniewająca. On ostrzyżony, ogolony, odzienie odprasowane, odpowiednio obuty. Oboje ozdobieni obrączkami, obsypani owsem.
Owdowiały ojciec oblubienicy ociera oczy, odchrząkuje:
— Odchowałem Oleńkę, odchuchałem, oddaję Oskarkowi. —
Obcałowuje Olę, obściskuje ożenionego. — Orkiestra! Oberek!
Oho! Orkiestranci ożywają, odpowiadają obertasem. Ojciec odmłodniał. Obłapia oburącz oblubienicę, okręca, okrążają okrąg. Oklaski! Oskar odbija ojcu Oleńkę, ogniście obtańcowuje.
Odsapka. Orzeźwieni ochłodzoną oranżadą odrobinkę odzipnęli.
Obrzędowy obiad — osób osiemdziesiąt. Obhaftowane obrzeżem obrusy. Okowita, orzechówka, osmażone okonie, ozorki, olukrowane obażanki — obfitość! Obsługuje obrotna Otylia. Oracja ojca Oskara, organisty, otyłego opoja. Ochocze obżarstwo, opary okowity. Orkiestranci osobno, obok olejnego obrazu osączają orzechówkę.
Oskar obejmuje Oleńkę. Ostro odczuwa oskomę. Oczekuje obnażenia oblubienicy, owocnego owocobrania.
Ożenek? Owszem. OWSZEM.