NAD NOTECIĄ NAJPIĘKNIEJ

Niedziela. Niebo niebywale niebieskie. Nasłonecz­nione nabrzeże Noteci. Nieposkromiony najazd natury. Na­około niezapominajki, na nasypie nostrzyk, nawłoć, narecznica. Natomiast na Noteci nenufary.
Niejaki Nikodem Nowina, niebrzydki, nagrzewa nagi naskó­rek, następnie niespiesznie nurkuje — niejednokrotnie.
Nabrzeżem nadchodzi nadobna Natalia. Należy narwać narę­cze nenufarów, nastwarzać nastroju, namówić nimfę na nie­ostrożną namiętność — nacałować, nagrzeszyć.
Natalia niesie nieduże niebieskozielone naczynie — niewąt­pliwie nektar niedosytu. Naleje napoju, nadpiją, nadciągnie, nadfrunie nagląca namiętność.
Nadeszła.
— Niechłodno, Nik, nieprawdaż? — Nucąc natłuszcza no­sek, nóżki. — No, nareszcie negliż. Niestety niezupełny.
— Nie narzekaj, Natalio, niepotrzebnie. Naśladować nudys­tów nietrudno.
— Naprawdę? Niezwykle nęcące, niedźwiadku.
Niecierpliwy Nikodem nie napotkawszy niechęci najdroższej Natalii, niezadługo nakrywa nagusieńką. Nawałnica namiętności!
Nasycenie.