RODZICIEL
Wszystkie jego dzieci, zaraz po tym jak ich więź z rodzicielem ulega przerwaniu, rozpoczynają wpełni samodzielne życie. Nie zna więc trudów wychowywania potomstwa.
Zna za to dobrze ciężki trud rodzenia, gdyż w jego przypadku rodzenie jest procesem niemal ciągłym. Ledwo ogromnym wysiłkiem ukształtuje, wykarmi własnym ciałem jedno dziecko, ledwo wzbogaci nowym bytem świat, zaraz czuje w innym miejscu zalążek nowego, który zaczyna się zaborczo rozrastać.
Trzeba znowu zacząć pływać tuż pod powierzchnią, gdzie najcieplej, mimo że głębiej panuje przyjemny chłód. Znowu pochłaniać ogromne ilości kanderozy, żeby zarodek mógł się szybko rozwijać, mimo że owoce zangili są o wiele smaczniejsze. Trzeba pogodzić się z kolejnym dziwacznym zniekształceniem własnego ciała. Patrzeć, czuć, jak powstaje, rozrasta się nowy byt i cierpliwie czekać, aż osiągnie właściwą wielkość. Wtedy nastąpi długi, bolesny proces oddzielenia.
A potem znów będzie mógł pogrążyć się w rozkosznym chłodzie głębi i łapczywie pochłaniać ponownie go zapładniające – o czym przecież nie ma pojęcia – słodkie owoce zangili.